wtorek, 11 sierpnia 2015

Dzień 1 (11.08.2015)

Pobudka 09:30.

Waga ... 91,3 kg. Wiem, że zabrzmi to absurdalnie ale ... spodziewałem się patrząc na siebie gorszego wyniku. Biorę się w garść

09:30 2 skibki chleba razowego pełnoziarnistego z Tesco plus serek wiejski z Piątnicy i ser żółty (4 plastry). Generalnie dużo. PLUS Herbata Loyda Zielona i Biała z płatkami bławatka.

12:30 4 pierogi ze szpinakiem i serem z wczoraj + Jacobs z Peru.

15:50 2 pierogi ze szpinakiem i serem z wczoraj oraz 1/2 jogurtu FruVita z Biedry o smaku Brzoskwinia-Marakuja czyli 200g z otrębami owsianymi górskimi z Tesco. Podsumowując dzień pod znakiem jedzenie zapasów niebyt korzystnie wpływających na odchudzanie ;). Ostatni słodki jogurt na mojej półce:). Ostatni ser żółty których jeść nie mogę, a kocham. Ostatnia garmażeryjka spod biedronkowego robactwa (wystarczy przeczytać skład). Niedługo zacznie się działanie w sklepie: pokażcomaszwśrodkoizm. I on będzie cechować drugi etap odchudzania. Staram się kopiować to co przyniosło takie dobre rezultaty poprzednio. Dzisiaj wprowadzam także ocet jabłkowy i Pu Erh "30 minut po". Pu Erh zdziałało cuda - potwierdzone przeze mnie. Zobaczymy co przyniesie to przy jednoczesnym stosowaniu octu jabłkowego.

18:30 3 chlebki naan z lidla z sosem indyjskim

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Dzień 0 (10.08.2015)

Krótko o mnie.

We wrześniu 2014 roku zacząłem swoją przygodę z odchudzaniem. Z wagi 89,9 kg przy wzroście 180 centymetrów spadłem w styczniu 2015 roku do najniższej wagi od niepamiętnych dla mnie czasów tj. do 75-76 kg. Problemem była jednak kontuzja kolana. Przestałem biegać, zacząłem powracać do swoich nawyków żywieniowych żeby przytyć i ważyć - na dobrą sprawę - więcej niż przed odchudzaniem.

Od dłuższego czasu noszę się z zamiarem rozpoczęcia "przygody" z odchudzaniem na nowo - tym razem już dożywotnio. Precyzyjnie nie chodzi o odchudzanie lecz o nowy  styl życia: zdrowe odżywianie, aktywność fizyczna itd. Cały czas były to jednak tylko i wyłącznie plany czysto teoretyczne.

Dzisiaj uznałem, że muszę coś w swoim życiu zmienić. Paradoksalnie jestem mniej zadowolony z siebie, ze swojego życia niż w styczniu 2015 roku. Paradoksalnie gdyż jestem w tym momencie w najdłuższym moim związku w którym to jestem szczęśliwy.

Od dzisiaj zaczynam powrót do zdrowego odżywiania. Eliminacja fast foodów, dieta wegetariańska oparta początkowo na produktach .... które już mam zakupione w związku z przymiarkami do coraz to kolejnych diet "czysto teoretycznych".

Dzień 0 to dzień wolny od pracy.

09:30 - pobudka, zjedzona jedna gruszka konferencja oraz niesłodzona kawa z mlekiem.

12:30 - 4 biedronkowe pierogi ze szpinakiem i serem oraz niesłodzona kawa z mlekiem.

15:10 - jedno jabłko Granny Smith (czyżby  strony zakup tego jabłka do którego, mówiąc szczerze, nie pałam już taką sympatią jak kiedyś, był podświadomą decyzją w związku z wynikiem tych badań: http://wyborcza.pl/1,75400,16751269,Chcesz_schudnac__Jedz_jablka__Najlepiej_Granny_Smith.html ?;) )

17:15 - 3 chlebki Naan z Lidla wraz z sosem Korma z lidla (który jeśli wierzyć etykiecie nie zawiera Gluta i innych minianów sodowych. Skład nie jest dobry - wykorzystują do produkcji zabójczą mieszankę: cukier, olej rzepakowy, sól, kwas mlekowy i kwas cytrynowy (czyli E 330 !) jako regulatory kwasowości.  Gdyby nie ta uzależniająca mieszanka (nie ukrywam, że sos jest cholernie dobry) byłoby OK.

17:45 - niesłodzona kawa z mlekiem.

23:30 Grzech ! Lody :( ... sic